Pędząc po PRL-owskich drogach wzbudzał mieszane uczucia, od niechęci po zachwyt. Nie ulega jednak wątpliwości, że w epoce Gierka był najpopularniejszym środkiem transportu. Mogłoby się wydawać, że najlepsze lata ma już za sobą. Jednak pozory często mylą. Obecnie fiat 126 p to obiekt pożądania dla wielu pasjonatów i kolekcjonerów, którzy dali mu drugie życie.
Kolekcjoner prawdę Ci powie
W Polsce aktywnie działa klika klubów zrzeszających miłośników fiata 126 p. Co roku pasjonaci dogadują się za pośrednictwem forów internetowych i organizują zlot. Takie spotkania miłośników „malucha” są organizowane już od 10 lat. Kto decyduje się na kupno „przestarzałej” technologicznie maszyny? Desperat, czy miłośnik? W pewnym sensie jedno i drugie. Taki samochód wymaga szczególnej dbałości o jego stan. Może ulegać awariom, a części zamienne trudno kupić „od ręki”. Część osób decyduje się na taką transakcję z sentymentu za minioną epoką, a część to zapaleńcy, którzy posiadają całą kolekcję takich czterech kółek. Ten, kto chce zostać posiadaczem PRL-owskiej maszyny musi dziś słono zapłacić. Fabryczne, nieużywane modele to koszt rzędu 30 – 35 tysięcy złotych. Sporo zależy też od rocznika. Za dobrze zachowane samochody z pierwszej serii trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych. Z portfela będziemy musieli wyjąć około tysiąca złotych, jeżeli zechcemy kupić „zwykłego” maluszka w dobrym stanie. (źródło: natemat.pl)
Złote lata
Na polskich drogach maluch królował w czasach Edwarda Gierka. Pejzaż PRL-u nie byłby pełny, gdyby nie ten charakterystyczny samochód. Choć był niewielki z powodzeniem mieściła się w nim czteroosobowa rodzina. Do bagażnika, liczącego zaledwie 100 l można było włożyć wakacyjny niezbędnik, m.in. namiot, czy prowizoryczną kuchenkę. Początkowo maluchy nie były dostępne dla każdego. Żeby móc je nabyć, trzeba było dysponować specjalnymi środkami płatniczymi w postaci tzw. przydziałów, talonów, czy bonów towarowych. Oczywiście samochód można było kupić również na giełdzie. Jednak cena jakiej oczekiwano, była często zawrotna i przekraczała możliwości finansowe przeciętnego „obywatela”. Wówczas za „kaszlaka” z kieszeni trzeba było wysupłać około 69 tysięcy ówczesnych złotych, co odpowiadało 20 średnim pensjom netto. W przeliczeniu na dzisiejszą złotówkę za malucha musielibyśmy zapłacić prawie 160 tysięcy złotych!
Z historią w tle
Produkcja fiata 126 p była wynikiem umowy licencyjnej zawartej przez polskie władze z włoskim koncernem fiata. Gdzie produkowano PRL-owskie cudo motoryzacji? W kraju istniały tylko dwa takie miejsca. Pierwszym była Fabryka Samochodów Małolitrażowych „Polmo” w Bielsku-Białej a drugim fabryka w Tychach. Premiera malucha na arenie międzynarodowej odbyła się w 1972 roku w Turynie. Nad Wisłą można było go obejrzeć niedługo potem, na warszawskim Placu Defilad. W latach 70 – tych o maluchu wyrażano się w samych superlatywach. Został uznany za najtańszy w zakupie i eksploatacji samochód w Europie w klasie aut małych. Ogółem wyprodukowano 3,3 mln aut, a 900 tys. zostało przeznaczonych na eksport. Część z nich trafiła nawet do Chin. Były tam wykorzystywane jako taksówki. Dzisiaj fabryka w Bielsku-Białej zajmuje się produkcją silników. Z kolei fabryka w Tychach funkcjonuje pełną parą, produkując aktualne modele koncernu fiata.
20715