ORLEN Team w komplecie kończy marokańską część Dakaru. Jacek Czachor był wczoraj19 i utrzymał swoje bardzo dobre 16 miejsce. Marek Dabrowski po odnotowaniu 26 czasu na próbie sportowej awansował na 24 pozycję, a Krzysztof Hołowczyc był wczoraj17 i awansował już do pierwszej trzydziestki. Wczorajszy etap przebiegał w górzystym terenie, po bardzo często zniszczonych przez deszcze szlakach. Trasa liczyła 768 km w tym 325 km próby sportowej.
– To była klasyczna, dakarowa próba chociaż rozegrana na kamienistej nawierzchni. Tutaj mieliśmy jeszcze trochę szlaków, a gdy wjedziemy do Mauretanii to i one się skończą. Dla mnie to był etap bez sensacji. Czuje się bardzo dobrze i nie mogę się doczekać na wielbłądzią trawę, na której czuję się najlepiej. A to wszystko dopiero przed nami. Szesnaste miejsce na tym etapie rajdu to w moim przypadku dobra pozycja wyjściowa – powiedział kapitan ORLEN Team
Marek Dąbrowski nie ukrywał, że jazda po skalistym gruncie była bardzo męcząca i bolą go ręce i nadgarstki.
– Dobrze, że wjeżdżamy na pustynię. Niepokoi mnie jednak ten wiatr od lądu. Oby nie zamienił się w burzę piaskową. Jazda motocyklem podczas takiej burzy nie należy do przyjemności. Etap z Tan Tan do Zuwirat jechaliśmy w Dakarze już kilkakrotnie i bardzo go nie lubię, gdy mocno wieje – dodał Marek Dąbrowski.
W godzinach wieczornych wiatr w Tan Tan się nieco uspokoił, chociaż wcześniej namioty fruwały już na biwaku, a piaskowy puder wciskał się do oczu.
Krzysztof Hołowczyc odrabia systematycznie straty. Dziś awansował o kolejnych 6 oczek i zajmuje obecnie 30 miejsce w klasyfikacji generalnej.
– Odcinek był bardzo trudny, łatwo było na nim zniszczyć samochód. Wielkie głazy, liczne wadeny i wąska górska ścieżka. Dziwiliśmy się nawet jak w niektórych miejscach przejada tam ciężarówki. Okazało się, że ten najtrudniejszy fragment trasy miały nieco inny. Mówiąc szczerze spodziewałem się trochę lepszego miejsca, ale ważne, że do jutrzejszego etapu startujemy z czołówką. Straciliśmy trochę cennych minut na zmianę uszkodzonego, przedniego, prawego koła. Musieliśmy się także zatrzymać, gdy przewrócił się jeden z motocyklistów. Gregoire de Mevius* mówi, że Dakar zaczyna się dopiero w Mauretanii. Ważne, że wjedziemy tam nie uszkodzonym, sprawnym samochodem i będziemy mogli powalczyć o lepsze miejsca – mówił na mecie Krzysztof Hołowczyc. Jego wygląd potwierdza z kolei, że reprezentant ORLEN Team jest znakomicie przygotowany do rajdu również od strony fizycznej. Na twarzy Hołka nie było widać śladów zmęczenia pomimo tego, iż wcześniej przejechał 768 kilometrów w bardzo trudnym terenie.
Jutro, w czwartek 11 stycznia szósty etap rajdu z Tan Tan do Zuwirat w Mauretanii. Liczący 414 km odcinek dojazdowy przebiega na terenie Maroka, a próba sportowa o długości 394 km już w Mauretanii. Po jej zakończeniu zawodnicy będą musieli pokonać tylko 9 km do biwaku w Zuwirat
Motocyklistów, kierowców i pilotów czeka nocna pobudka. Pierwszy z nich, a więc zwycięzca dzisiejszego etapu Isidre Esteve wyruszy na trasę o 04:30. Motocykliści ORLEN Team pojadą niewiele później. Pierwszy samochód (Carlos Sainz) wystartuje z kolei o 06:30 rano, czyli na ponad godzinę przed wschodem słońca w Tan Tan.
W Tan Tan na uczestników Dakaru oczekiwał wyjątkowo duży tłum kibiców. Przyjechali tutaj z niemal wszystkich krajów Europy samochodami typu campobus. Dakarowa karawana przez ostatnie pięć kilometrów przed metą etapu poruszała się w szpalerze 800 tego typu samochodów. Tan Tan położone jest nad brzegiem Atlantyku i stosunkowo łatwo było tutaj dotrzeć głównymi drogami z Tangeru przez Casablankę, Marakesz i Agadir. Na pustyni w Mauretanii takiej możliwości już nie będzie.
* Gregoire de Mevius, szef i założyciel belgijskiej firmy Overdrive Racing, która przygotowała i serwisuje Nissana Navara dla Hołowczyca. De Mevius to dwukrotny, rajdowy mistrz świata grupy N (1991, 1992), dwukrotny mistrz Belgii oraz siedmiokrotny uczestnik Dakaru. W tym ostatnim rajdzie wygrał między innymi cztery odcinki specjalne, był liderem, a w sezonie 2002 zajął trzecie miejsce
2007-01-11