|
|
Felietony, rozmowy
|
W sidłach rocka - rozmawiamy z Piotrem Brzychcy z zespołu Kruk
Autor: MK Dodano: 2011-06-16
Wyświetlono: 11287 razy
|
|
|
Prawdziwy duch rocka nigdy nie zaniknie, czego świetnym dowodem jest hard rockowa grupa muzyczna Kruk pochodząca z Dąbrowy Górniczej. Utalentowany zespół odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Na nasze pytania odpowiada założyciel i gitarzysta zespołu Kruk, Piotr Brzychcy.
|
|
foto © Kruk |
|
- Skąd pomysł na nazwę zespołu, zwykły przypadek czy przemyślana decyzja?
- W pewnym sensie jedno i drugie. Najpierw zespół nazywał się Gilotyna, ale ta nazwa była już zajęta, więc trzeba było coś na szybko wymyślić. Przyszła mi do głowy wizja czarnego ptaka, wokół którego krążą mistyczne opowiastki... Do tego wspaniały film w rockowym klimacie z Brandonem Lee... Tak to się zrodziło.
- Wasza grupa powstała w 2001 roku. Po drodze nagraliście dwie płyty demo, w 2006 roku wydaliście pierwszą płytę zatytułowaną „Memories”, zawierającą kowery znanych zespołów i dopiero w 2009 roku ukazał się wasz pierwszy autorski krążek „Before He'll Kill You”. Dlaczego zajęło wam to aż osiem lat?
- Z uwagi na bardzo dużą rotację składu i braku wsparcia dla muzyki rockowej. Nie byłbym kłamcą gdybym datował właściwie narodziny Kruka na rok 2005, kiedy wszystko zaczęło dziać się na poważnie. Można było zmienić nazwę, szukać ucieczki od tego co za plecami, ale z drugiej strony po co? Oczywiście sam ubolewam nad tym, że tak dużo czasu zajęło nam przygotowanie tej pierwszej płyty. Nie zdajesz sobie jednak sprawy z tego na jak wiele przeszkód napotyka młody zespół, który chce grać muzykę niekomercyjną.
- W czerwcu do sklepów trafiła wasza druga autorska płyta zatytułowana „It Will Not Come Back”. O czym jest nowy krążek i ile znajdzie się na nim utworów?
- O życiu, o tym co nas napotyka na tej jedynej drodze, którą przemierzamy od chwili narodzin, aż do chwili śmierci. W sumie dziewięć autorskich numerów opisuje różne perypetie, które nas w życiu spotykają. Czasem wyczujesz z dźwięków te emocje, a czasem ze słów poszczególnych tekstów. Wszystko jest mocno ze sobą związane. Utworem bonusowym jest kower „Simply The Best” z gościnnym udziałem Piotrka Kupichy z zespołu Feel.
- Czym różnią się obie wasze płyty?
- Poprzedni album był niedojrzały, nie było pewnej precyzji i spójności. Został jednak bardzo dobrze przyjęty, więc może to tylko moje problemy z akceptacją tego materiału. Ten album jest zdecydowanie bardziej dojrzały. Staliśmy się lepszymi kompozytorami, uwierzyliśmy we własne możliwości. Wyzbyliśmy się też chyba kompleksów, które blokowały nasze głowy w trakcie tworzenia.
- Pierwsza autorska płyta Kruka została wydana w dwóch wersjach językowych - polskiej i angielskiej. Skąd taki pomysł?
- Przez kilka lat pisaliśmy teksty w języku ojczystym. Było to dla nas oczywiste, choć czasem zastawialiśmy się jak zabrzmiałby wokal w języku angielskim. Później przyszedł pierwszy kontrakt i propozycja przetłumaczenia tekstów. Aby zachować pewną naturalność naszej twórczości, zdecydowaliśmy się także na wersję polskojęzyczną.
- Nowa płyta również jest w dwóch wersjach językowych?
- Nowa płyta jest tylko w języku angielskim, choć pojawiła się propozycja od Polskiego Radia, a konkretnie Programu Pierwszego, który jest patronem naszej płyty, aby nagrać trzy wybrane utwory w języku polskim. Zastanawiamy się teraz jak do tego podejść.
- Kto pisze wasze teksty, układa melodię? Każdy członek zespołu dokłada coś od siebie w czasie tworzenia utworów?
- W zdecydowanej większości utworów to jedna osoba decyduje o całości. Jeśli tworzysz utwór to od początku do końca. Zazwyczaj tworzymy w trójkę – ja, Wiśnia (wokalista) i Krzysiek Walczyk (instrumenty klawiszowe). Jeśli chodzi o teksty, w przypadku utworów Wiśni są to od początku do końca jego własne teksty, Krzysiek Walczyk często korzysta z tekstów swoich przyjaciół, a ja część piszę sam, a resztę uzupełnia moja żona. Wyjątkiem jest utwór „Every Night”, który stworzyliśmy na próbie i Wiśnia dopisał do niego linię melodyczną i tekst.
- Jaką muzyką inspiruje się Kruk?
- Kiedyś odpowiedź byłaby prosta – klasyczny rock. Dziś musiałbym opowiadać godzinę żeby nakreślić temat. Słuchamy dużo przeróżnej muzyki, od rzeczy oczywistych, o które możecie nas podejrzewać po rzeczy, które nie powinny nigdy trafić do odtwarzacza prawdziwego rockmana. My jednak czerpiemy garściami ze wszystkiego, czasem zupełnie bezwiednie, możliwość nie ograniczania się do wąskiego wachlarza gatunkowego tylko dodaje nam odmienności.
- A co jest Twoją inspiracją? Masz swoich idoli?
- Miewam (śmiech). Jeśli chodzi o gitarę elektryczną to z całą pewnością są to Ritchie Blackmore (ex-Deep Purple), Jimi Page (Led Zeppelin), Eric Clapton, Jimi Hendrix i kilku innych. Zawsze ich ceniłem i zawsze będę cenił, bo stworzyli coś niezwykłego. Dokonali przełomu w muzyce i chwała im za to. Niestety rock jest tak ograniczony, że to, co zostało wymyślone już 40 lat temu to w zasadzie wszystko i jedyne wyjście, jakie pozostaje to umiejętne korzystanie z tamtych odkryć. Dlatego wcale się nie wstydzę , że wciąż mam swoich idoli i do tego tak oczywistych.
- W lipcu, w Dolinie Charlotty zagracie właśnie przed legendarną grupą Deep Purlpe. Dla Ciebie oraz zespołu jest to spełnienie marzeń. Jak się czujesz mając przed sobą tak wyjątkowy występ?
- To spełnienie młodzieńczych marzeń, które odkładały się w głowie, które czasem nie dawały zasnąć, a czasem były sensem życia. Czuję się świetnie i liczę na to, że wszystko wypali tak jak trzeba. To koncert na wolnym powietrzu, więc pogoda ma duże znaczenie. Mam nadzieję, że będzie to chwila, której nie zapomnę do końca swoich dni. Chwila, która zawsze będzie mnie pozytywnie budować.
- Planujecie jakiś specjalny repertuar na ten wieczór?
- Próbowaliśmy się zmierzyć z tym tematem na ostatniej próbie i jak zwykle każdy ma swoje wizje. Myślę jednak, że nie będzie nic ważniejszego niż zaprezentować nasz nowy album, który może już wtedy będzie dobrze znany... i lubiany (śmiech).
- Przez zespół Kruk przewinęło się wielu muzyków. Uważasz, że obecny skład nie ulegnie już zmianie, czy może jednak coś wisi w powietrzu?
- To trudne pytanie, na które odpowie czas. Dziś Kruk to wyjątkowo zwarta i przyjacielska ekipa. Mamy do siebie szacunek, jasno wyznaczone priorytety i zwyczajnie nam ze sobą dobrze. Jeśli pojawiają się jakieś problemy to staramy się z nimi walczyć. Pięciu facetów nie zawsze ma identyczne zdanie, wiec przy okazji musimy mieć do siebie zaufanie. Nienawidzę rozstań i mam nadzieję, że nic nie zawiśnie już w powietrzu.
- Chciałbyś dokonać zmian w zespole?
- Tak, chciałbym menadżera z prawdziwego zdarzenia. Pojawiła się właściwa osoba, ale to jeszcze nie czas, aby o tym mówić. Chciałbym akustyka, który będzie wiedział jak nas nagłaśniać i to także jest w toku. Poznaliśmy Jarka, który zrobił z nami dwie sztuki przed Uriah Heep i obiecaliśmy sobie współpracę. Chcielibyśmy też mini ekipę techniczną, bez której ciężko jest funkcjonować.
- Nie zastanawialiście się nad diametralną zmianą stylu muzycznego jak dokonał tego zespół Linkin Park? W ich przypadku zabieg w pełni się powiódł.
- Tego nie można zaplanować, czy przewidzieć. Nie wykluczam, że to może się wydarzyć. Jeśli tak się stanie to chciałbym, żeby to była również tak korzystna zmiana jak w ich wypadku. Jednak teraz w ogóle tego nie czuję i nie potrzebuję.
- Ostatnio nagraliście z Piotrem Kupichą kower słynnej piosenki Tiny Turner „Simply The Best”. Jak narodził się pomysł i kto był jego inicjatorem?
- Pomysł wyszedł ode mnie, podobnie jak inicjatywa. A po co to wszystko? Tylko i wyłącznie dla dobrej zabawy, dla fajnej pracy w studiu, dla wzajemnej rozrywki. Pełna spontaniczność, dokładnie tak, jak w muzyce rockowej.
- Dlaczego wybraliście właśnie tę piosenkę?
- Chcieliśmy udowodnić, że potrafimy zrobić coś z zupełnie innej bajki. Zawsze kowerowaliśmy klasyków rocka takich jak Deep Purple, Led Zeppelin, Black Sabbath. Wybraliśmy zatem utwór, który jest zupełnie poza naszą stylistyką i zrobiliśmy go po swojemu. Są organy Hammonda, jest gitara z mocnym przesterem, jest solówka i przede wszystkim jest rockowy wokal Piotrka.
- Liczycie na wzrost fanów dzięki takim inicjatywom, czy takie działania nie mają konkretnego celu?
- Całkowity spontan, zupełny odjazd. Na nic nie liczyliśmy, a jeśli już to na aprobatę ze strony naszych fanów, a ta w naturalny sposób pojawiła się zaraz po publicznych emisjach kawałka.
- Przewidujecie dalszy ciąg współpracy z Piotrem Kupichą? Może tym razem skomponujecie własny utwór?
- Tak, mamy w planach stworzenie własnego projektu muzycznego z mocną gitarą i potężnym gardłem. Stylistycznie w klimatach rocka w stylu Nickelback albo Audioslave. Spodobała nam się współpraca i myślę, że w przyszłym roku coś razem stworzymy. Teraz ja mam czas zajęty Krukiem, a Piotrek Kupicha jesienią wydaje trzeci krążek Feela.
- Jakie plany na przyszłość? Obraliście jakiś cel, do którego dążycie?
- Granie dla publiczności i zainteresowanie ludzi muzyką rockową. Budowanie świadomości i wiary w ludziach, którzy spisali już ten gatunek na straty. Tego pragniemy i myślę, że przy dobrej promocji naszej płyty „It Will Not Come Back” jesteśmy w stanie to osiągnąć.
- A masz jakieś indywidualne cele? Gdybyś otrzymał propozycję grania w jednym z najlepszych zespołów na świecie, zrezygnowałbyś wówczas z grupy Kruk?
- Być może tak, ale tylko po to żeby za jakiś czas wrócić z Krukiem z dużo większym zapleczem i doświadczeniem. Z drugiej strony chyba cały czas tęskniłbym za tym zespołem pomimo, iż czasem oswajam się z myślą, że w końcu musi nadejść chwila, kiedy powiemy sobie koniec.
- Jak narodziło się Twoje zamiłowanie do muzyki i dlaczego wybrałeś grę na gitarze? Próbowałeś czegoś innego?
- Od dziecka słuchałem muzyki gitarowej, dlatego nie mogło być inaczej. To był naturalny proces. Pamiętam swoją pierwszą gitarę i marzenia. Pamiętam swoje pierwsze próby podejścia do prawdziwej gitary. To nie mogło się skończyć inaczej. Ta miłość była tak toksyczna, że nie jestem w stanie się do dziś uwolnić z jej sideł (śmiech). Nie próbowałem niczego innego, choć wciąż kusi mnie, aby okiełznać inne instrumenty.
- Jak silna jest Twoja pasja? Wybrałbyś nowe Ferrari czy gitarę Ritchie Blackmorea?
- Ferrari Ritchie Blackmorea (śmiech). Trudne pytanie, trudny wybór... Pamiętaj, że zęby już zjadłem na takich psychofanowskich zachowaniach... No dobra... gitarę (śmiech).
- Skoro już jesteśmy przy gitarach, ile ich aktualnie posiadasz?
- Posiadam około 17 gitar, ale liczy się tak naprawdę 4-5 egzemplarzy. Wiem, to choroba...
- Masz jakiś ulubiony model? Co urzeka Cię w nim najbardziej?
- Uwielbiam Fendery, których mam trzy, a które sprawdzają się w każdych warunkach. Ostatnio zaprzyjaźniłem się z gitarą PRS Custom 22 i jestem jej absolutnym fanem. W gitarze urzeka mnie przede wszystkim ta magia, która się wydobywa kiedy bierzesz ją do ręki. Poczucie radości i spełnienia. Jeśli tego nie czuję, to nic z tego nie ma prawa się urodzić.
- Dużo czasu poświęcasz muzyce? Z kim przebywasz częściej, z rodziną czy zespołem?
- Hmmm, z telefonem i komputerem. W związku z promocją płyty mam dużo różnych spraw na głowie. Rodzina niestety jest trochę z boku, podobnie jak zespół i muzyka. To smutne, ale jak wcześniej wspominałem, z dobrym menadżerem wszystko może się zmienić.
- Czy odczuwasz jeszcze tremę grając na koncertach przed ogromną publicznością? Zdarzyło Ci się kiedyś zaliczyć jakąś wpadkę na przykład podczas grania solówki?
- Nie ma na świecie muzyka, który nie zaliczyłby wpadki. Zawsze coś może się wydarzyć i nie jesteś w stanie tego przewidzieć. Jest to naturalne. Sztuką jest jednak z takich opresji wychodzić, a my w Kruku mamy na to swoje sekretne sposoby. Trema jest zawsze, a bez niej chyba nie ma już tej radości z grania. Nie wyobrażam sobie zagrać koncert, który nie kosztowałby mnie emocjonalnego wariactwa.
- Granie jakiego utworu sprawia Ci największą przyjemność?
- Największą przyjemność sprawia mi granie takich utworów, które bujają się same. Nie trzeba się zbytnio męczyć aby wszystko pędziło do przodu. Trudno wymieniać poszczególne tytuły, które leżą mi najbardziej, zresztą często zależy to od dnia i polotu. Bywa tak, iż typy się zmieniają w ten sposób, że dziś uwielbiasz grać ten numer, a jutro już jest to coś innego.
- Czym zajmujesz się w wolnym czasie?
- Przede wszystkim mam potrzebę przebywania z rodziną, to dla mnie bezcenne. Lubię jeździć na rowerze, łowić ryby, imprezować, biegać do kina. Jest tego cała masa i tak naprawdę nie da się wszystkich zachcianek spełnić.
- Jakim samochodem jeździsz i co w nim cenisz najbardziej?
- Jeżdżę Citroenem Berlingo, który pozwala mi transportować mój sprzęt, ale to nie jest jednak dla mnie najważniejsze. Cenię ten samochód za komfort jazdy, za mały, energiczny silnik, który pozwala bardzo szybko wystartować i osiągnąć pożądaną prędkość.
- Marzysz może o jakimś innym pojeździe?
- Chciałbym jakiś terenowy pojazd, żeby czasem uciec w totalną dzicz, gdzie nie ma tego zgiełku, gdzie jest spokój i doskonały kontakt z naturą.
- Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę wielu sukcesów.
- Dziękuję również i mam nadzieję, że Twoje życzenie spełni się w 100%!
|
|
Źródło: Mototarget.pl, fot.: Kruk, materiał na wyłączność, bez prawa do przedruku
|
|
Inne artykuły
|
|
» Nasze skromne wrażenia z jazdy po pawilonach Mondial de l’Automobile |
roda, 2010-10-06 |
|
Czy Paryż wart jest mszy? Zadawaliśmy sobie to pytanie, na które Henryk z Nawarry odpowiedział już 400 lat temu. Świat się jednak zmienia, za Burbonów nie istniały social media i strumieniowe transmisje telewizyjne. Po co więc jeździć na salony takie jak paryski? więcej »
|
|
» Życie zaczyna się po czterdziestce - rozmawiamy z Przemysławem Saletą |
Poniedziaek, 2010-09-20 |
|
Przemysław Saleta najbardziej znany jest ze swojej kariery w boksie. W ostatnich latach także z wielu działań o zupełnie odmiennych charakterze, ról w filmach, prowadzenia programów w TV, udziału w programach rozrywkowych. W zestawieniu z posturą boksera wagi ciężkiej zaskakuje łagodnością i spokojem. Pytany jak często zdarzają się chętni, by się sprawdzić z mistrzem, odpowiada z uśmiechem – wcale, widać to kwestia charakteru i usposobienia, nikogo nie prowokuję. więcej »
|
|
» Zostawiłeś tak wiele Maćku |
Czwartek, 2010-09-02 |
|
Los zabrał go w najgorszym momencie. Śmierć nie bawi się z motocyklistami w sentymenty. Nie pyta o plany, niezrealizowane obietnice, umówione spotkania. więcej »
|
|
» Duch kierowcy wyścigowego - na pytania odpowiada Kamil Raczkowski |
Poniedziaek, 2010-08-23 |
|
Dwudziestotrzyletni Kamil Raczkowski przyjeżdża na Tor Kielce bordową Kią pro_cee'd. To nagroda za zeszłoroczne zwycięstwo w Pucharze Kii Cee'd. Mistrzostwo Polski w 2009 roku nie jest jedynym sukcesem Kamila. Wcześniej wygrał puchar Kii Picanto i zajął drugie miejsce w niemieckim Dacia Logan Cup. W tym sezonie zwyciężył we wszystkich sześciu wyścigach Kia Cee'd Cup. więcej »
|
|
» Trzymajcie kciuki - na nasze pytania odpowiada Łukasz Wargala, jedyny Polak w serii IDM Superbike |
Pitek, 2010-08-06 |
|
Młody, ambitny i bardzo utalentowany. Łukasz Wargala szturmem wkroczył na międzynarodową scenę wyścigową rok temu. Po debiucie w amatorskim pucharze motocyklowym Fiat Yamaha Cup, w minionym sezonie 26-latek awansował natychmiast do prestiżowej, niemieckiej serii IDM Superbike, omijając Mistrzostwa Polski i od razu rzucając się na głęboką wodę. więcej »
|
|
» Rozmawiamy z Piotrem Kupichą z zespołu „Feel” |
Wtorek, 2010-07-20 |
|
W „Feelu” jest cały czas muzyka, powiedziałbym, że teraz chcemy być z nią jak najbliżej, to nam przyniosło sukces i tą drogą chcemy iść dalej. Cały czas mamy próby, jak za starych czasów, w naszej starej kanciapie z piwkiem w ręku. więcej »
|
|
» Lancer Sportback jak pocisk mistrza! - wywiad z Tomaszem Sikorą |
Sobota, 2010-07-10 |
|
Tomasz Sikora - pewny, regularny - prawdziwa gwiazda biathlonowego świata. Uhonorowany „Oscarem” w tej dyscyplinie. Oddaje kilkanaście tysięcy strzałów rocznie. Jak na medalistę olimpijskiego i Mistrza Świata przystało, prawie wszystkie z nich trafiają prosto w cel. Podobnie jego najnowszy Mitsubishi Lancer Sportback – niczym pocisk pewnie i efektownie pędzi do celu podróży. W ekskluzywnym wywiadzie biathlonista Tomasz Sikora opowiada o swojej pasji do motoryzacji i sportu. więcej »
|
|
» Wszystkie oczy na Chiny |
roda, 2010-05-05 |
|
Otwarcie 1 maja światowej wystawy EXPO 2010 w Szanghaju przysłoniło trwającą od 25 kwietnia do 2 maja w Pekinie International Automobile Exhibition. Może i słusznie, ale obie te imprezy pokazują, jak wielkie znaczenie mają obecnie w światowej gospodarce Chiny. W ubiegłym roku - w środku światowego kryzysu gospodarczego i powszechnego spadku sprzedaży aut - w Państwie Środka sprzedano 13,64 miliona samochodów, co uczyniło rynek chiński największym na świecie. więcej »
|
|
» Mówi Christoph Rust PR Menedżer Honda Motor Europe ds. Produktu |
Pitek, 2010-04-23 |
|
Minie wiele lat, zanim samochody zasilane ogniwami paliwowymi staną się produktem masowym, głównie za sprawą braku infrastruktury – nad którą jednak nasza firma również pracuje. więcej »
|
|
» Toshiaki Konaka - prezes Honda Poland |
Pitek, 2009-11-20 |
|
Z Toshiaki Konaką Prezesem Zarządu Honda Poland Sp. z o.o.
rozmawiał Marcin Skrzyński
więcej »
|
|
» Rozmowa z Davidem Biddlecombe – menagerem projektu Ford ECOnetic |
roda, 2009-09-09 |
|
więcej »
|
|
» O zielonych planach opowiada Toshiaki Konaka - Prezes Honda Poland |
Poniedziaek, 2009-08-10 |
|
Honda Poland obchodzi właśnie swój jubileusz. Podczas 15 lat obecności w Polsce koncern odniósł wiele sukcesów i umocnił swoją pozycję na rynku. Czy jako prezes uważa Pan, że mimo to należy wprowadzić jakieś zmiany? więcej »
|
|
» Na pytania odpowiada Sharon Stone |
roda, 2008-11-19 |
|
Jest niekwestionowaną gwiazdą Hollywood, zmysłową diablicą z IQ 154, uwielbianą przez mężczyzn na całym świecie. Ale początki jej kariery filmowej nie były łatwe. Stała w długiej kolejce na przesłuchania do filmu Woody Allena "Wspomnienia z gwiezdnego pyłu" z 1980 roku.
więcej »
|
|
» Lubisiowo jebaniuteńkie, albo miasto bezprawia |
Poniedziaek, 0000-00-00 |
|
Dyskusja o tzw "redystrybucji informacji" (modny termin ostatnio) przyniosła mi kilka refleksji. Pierwsza jest taka, że w homogenicznym świecie chyba mniej jest KREATORÓW, a rośnie armia tzw. LUBISIÓW, ograniczających się do "lajkowania" profili, udostępniania filmów z youtube i wciskania klawiszy ctrl+C, ctrl+V, którzy jednak mimo mentalności kserokopiarki uważają się za Bachów klawiatury Qwerty.
więcej »
|
|
12[3] Wyświetlane: 40 - 54 z 54 rekordów |
|
|
|